niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 12

     Minęły już 3 dni odkąd Jamie wyjawił mi prawdę. Od tamtego czasu siedzę w pokoju z podkulonymi nogami na łóżku i nikogo nie wpuszczam. Pod drzwi postawiłam krzesło, aby czuć się bezpieczniej. Nathan kilka razy dziennie przychodzi pod drzwi balkonowe, sprawdza czy czegoś sobie nie zrobiłam lub po prostu zostawia jedzenie. Przez pierwsze dwa dni niczego nie tknęłam, nie wychodziłam poza obszar mojego łóżka. Kiedy Nath przychodził patrzył na mnie z troską w oczach, ale ja nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. On jest potworem, takim samym jak reszta. Jak oni mogli ukrywać przede mną coś takiego ?!
     Dzisiaj przez cały dzień leje. Zegarek wskazuje godzinę 19. Znowu zaczęłam powtarzać słowa Jamiego ' Pamiętaj o tym, że jesteś taka sama jak ja i Max '. On ma rację... Nie mogę wiecznie ukrywać się w pokoju. Powinnam z nimi porozmawiać i wszystko wyjaśnić! Wstałam z łóżka, odsunęłam fotel od drzwi o lekko je uchyliłam. Na całym piętrze panował mrok. Wyszłam na korytarz i zamknęłam za sobą drzwi. Po cichu podeszłam do schodów. Na dole, w salonie słyszałam głosy.
- Max, nie obwiniaj się. Ona kiedyś musiała poznać prawdę. Zobaczysz, że niedługo wszystko zrozumie, teraz jest w szoku.
- To, ale wola mojej matki była jasna. Janette miała żyć normalnie. 
- Dobrze wiesz, że mała jest wyjątkowa i ktoś powiedziałby jej to. 
Nie chciałam już więcej podsłuchiwać, dlatego zeszłam na dół. Oczy wszystkich zbiegły się ku mnie. Nathana pośród nich nie było. Siedzieli na kanapie. Ominęłam ich bez słowa i poszłam do kuchni. Usłyszałam tylko westchnięcie, chyba Maxa. Poszłam do kuchni po krzesło. Postawiłam je przed nimi, a następnie na nim usiadłam.
- Zadajcie choć jedno pytanie, a urwę łeb! Tym razem to ja zadaję pytania i oczekuje prawdziwych odpowiedzi! - Warknęłam na nich, na co Tom się zaśmiał.
- Charakterek się uaktywnił. - Widząc moje spojrzenie podniósł ręce do góry. - No co ? To nie było pytanie! 
- Odpowiada tylko Siva! - Widząc, że się zgadza kontynuowałam. - Kim wy u diabła jesteście!?
- Ummm... No dobrze. Więc tak, ja jestem Czarownikiem, dzięki czemu możemy żyć w 'normalnym' świecie '. Max i Tom są Nefilim. Nefilim to Nocni Łowcy, którzy zajmują się zabijaniem demonów 
i zwariowanych, niebezpiecznych Podziemnych. Podziemni to istoty z namiastką demonicznej krwi. Jay jest wilkołakiem, ale nie Likantropem. Wilkołak to taka istota, która już się nim urodziła, a Likantrop to istota ludzka, która została ugryziona przez innego Likantropa lub Wilkołaka. 
No, a Nath jest wampirem. W naszym świecie są gatunki takie jak : Nefilim, Faerie, Wilkołaki, Likantropy, Wróżki inaczej Czarownice, ale ja wolę to pierwsze określenie, Czarodzieje, Mai, Demony. Faerie wyglądają jak wróżki, ale tylko kobiety. Mają w sobie cząstkę demoniczną. Władają magią, ale nie są tak potężne jak moja rasa. Nie potrafią kłamać, ale musisz zadawać im precyzyjne pytania. Mai pochodzą od kotów. Posiadają pazury, oczywiście kontrolują to. Jednak gdy będziesz oddawała hołd Bastet poprzez modlitwy i zachowywała się jak kot zdobędziesz ogon, uszy, pazury na stałe. Wtedy także polepsza Ci się wzrok i węch. Mai nie mają w sobie krwi demonów. Chcesz wiedzieć coś jeszcze ?
- Opowiedz mi o moim życiu. 
- Więc tak. Urodziłaś się w Dublinie, tak gdzie ja. - Uśmiechnął się chyba sam do siebie. - Twoja matka była Nefilim, a twój ojciec Mai. Wtedy Cleave uważało, że w krwiobiegu Mai płynie demoniczna krew. Niestety, ale Nocni Łowcy nie mogą wiązać się z Demonami. Twarde prawo, ale jednak prawo. Twoi rodzice nie słuchali wtedy Cleave, byli młodzi i szaleni. Wtedy uważali ich za głupców, którzy nie zabronią im miłości, która narodziła się w ich sercach. W końcu z tej miłości powstałaś  ty. Twoja matka Lucy zmarła przy porodzie, a ojciec Alex został powiedzmy zabity przez Cleave. Jak mówiłem uważali, że twój ojciec to demon. Poddali go więc testowi, który miał wykazać czy jest to prawdą. Alex wiedział, że nie przeżyje tej próby dlatego powiedział matce Maxa żeby się tobą zajęła. Przed sprawdzianem, który miał mieć Alex, Cleave postawiło na tobie krzyżyk. Miałaś zostać zgładzona zanim nasz świat dowie się o niezwykłym dziecku. Rosalie oddała Cię do najokropniejszej rodziny jakiej mogła. Serce jej pękało kiedy widziała u ciebie nowe blizny, ale musiała. Zapłaciła im za to, aby przyjęli twoje nazwisko i za to, żeby mogła Cię widywać. Po 16 latach myślała, ze Cleave sobie odpuściło, ale grubo się myliła. Kiedy rząd ją dorwał skatowali ją tylko dlatego że była zdrajczyniom. Tak sądziła na początku, ale potem kazali wyjawić jej gdzie cię ukryła. Nie chciała powiedzieć. Gdy trafiła do szpitala wysłannicy Cleave znowu się pojawili. Sądzę, że wiedziała iż zostanie zabiła. Zostały odebrane jej znaki Nefilim. Po takim procesie nic jej nie powinno się stać, tylko powinna zostać normalnym człowiekiem. Jednak wtedy twoja ciotka była zbyt słaba, by znieść ból i zmarła. Dopiero po roku dotarła do nas wiadomość o tej tragedii i wtedy Max wziął cię pod swoje skrzydła. Cleave zgodziło się na to pod warunkiem, że wyjawi Ci prawdę i będziesz uczęszczała do naszej szkoły.
- Czyli to nie mój przyszywany ojciec ją zabił ? 
- Nie, to byli wysłannicy Cleave. - Odparł smutno Max.
- Czyli jestem sierotą... Czy Netilim mogą mieć magiczne konie ? - Spytałam Toma. Zaśmiał się.
- Nefilim Janette. Nie, nie mogą. Takich zwierząt nawet nie ma, no chyba że takowy się urodził, a jest to rzadkością. Dlaczego pytasz ? - Uniósł brwi, a ja szybko potrząsnęłam głową.
- Ja ? Nie, pffff... Ja tak z czystej ciekawości! - Zaczęłam się zapierać, ale widząc ich miny chciałam się ewakuować. - Wiecie co, to ja może pójdę.
- Janette siadaj! - Powiedział lekko wkurzony Tom.
- Jay już wiem dlaczego pachniałeś mokrym psem! Ty masz jakieś wilcze lub psie feromony prawda? - Widząc jego minę zamknęłam się.
- Teraz moja młoda damo mów dlaczego pytałaś o magiczne konie. - Odezwał się Siva.
- To jest dla mnie trudny temat, ok? Nie chcę o nim mówić!
- Ja musiałem po raz kolejny słuchać o śmierci mojej matki, więc ty tym bardziej możesz powiedzieć dlaczego pytałaś.
- No dobrze. Ciocia Rosalie od małego uczyła mnie jazdy konnej. Z czasem wygrywałam przeróżne konkursy, W dniu moich 16 urodzin dostałam nieziemskiego rumaka. Nazwałam go Wildfire. Był dla mnie najlepszym przyjacielem. Ciocia trzymała go u siebie za domem, bo mój ' ojciec ' nienawidził zwierząt. Raz po pijaku wsiadł na Wildfire, a on go zrzucił. - Zaśmiałam się. - Kiedy płakałam, przychodziłam z nowymi ranami na ciele lub po prostu byłam smutna po jego policzkach spływały łzy. Wtedy kładł się na ziemi, a ja do niego przytulałam. To był jego sposób pocieszania mnie lub po prostu mnie ganiał. - Znowu się zaśmiałam. - Po tym jak Wildfire zrzucił ojca ten zabronił mi jeżdżenia na nim. Wymykałam się specjalnie z domu, ale pewnego dnia nie było tak jak powinno. Gdybym tego dnia nie poszła do Wildfire nic by się nie stało! Nakrył mnie wtedy gdy razem leżeliśmy na trawie i... - Wstrzymałam oddech i zaczęłam łkać. - Ojciec chwycił mnie za włosy i odrzucił do tyłu. Natomiast koniu związał przednie i tylne kończyny praz pysk. Zaczął go kopać. Wildfire nawet się nie wyrywał. Ciągle na mnie patrzył i dosłownie płakał. W jego oczach widziałam ból, strach oraz miłość. Wiedział, że nie mogłam mu pomóc, ale ja chciałam. Za każdym kopnięciem krzyczałam. Kilka razy próbowałam odciągnąć ojca od niego, ale wtedy mi się obrywało. Kiedy ojciec mnie kopał Wildfire rżał i próbował wstać. Wtedy ojciec podszedł do niego i kopnął w pysk. Gdy chciał zadać mu kolejny cios w brzuch zasłoniłam go własnym ciałem. W efekcie miałam złamane dwa żebra. Ojciec się tym nie przejął. Wyjął wielki nóż i na moich oczach podciął mu gardło. - Łzy leciały po moich policzkach. Wszyscy podeszli i mnie przytulili.
- Nie mów już nic więcej. Wiemy, że to dla ciebie ciężkie. Gniewasz się na nas? - Zapytał Jay.
- Jesteście moją rodziną, więc jak mogę się na Was gniewać ? Akceptuje Was takimi jakimi jesteście. W końcu jestem jedną z Was. - Zaśmiałam się i potargałam włosy Jayowi.
- Możesz być pewna, że rozpatrzę twoje pytanie na temat twojego konia. - Siva uśmiechnął się do mnie, a ja mu podziękowałam.
     Poszłam do kuchni coś zjeść. Zrobiłam sobie kanapkę z serem. Pochłonęłam ją w mgnieniu oka. Spojrzałam na zegarek wiszący w kuchni. Wskazywał godzinę 23. Nie wiedziałam, że opowieści aż tak nas pochłonęły. Popędziłam na górę do pokoju. Gdy miałam wchodzić postanowiłam pójść do pokoju Nathana. Nie wiem czy będzie chciał mnie widzieć, ale no cóż... raz kozie śmierć! To będzie nasze pierwsze spotkanie odkąd dowiedziałam się prawdy... Zapukałam do drzwi, ale odpowiedziała mi tylko cisza. Nie czekając ani chwili dłużej otworzyłam i zamknęłam drzwi. Stał na balkonie z rękami opartymi o barierkę i patrzył w gwiazdy. Stanęłam obok niego i zagadnęłam.
- Piękna noc. -  Cisza ze strony Sykesa. - Nathan przepraszam, że tak Cię potraktowałam. Ale... pierwszy raz ktoś powiedział mi, że mój niedoszły chłopak jest wampirem, a reszta nieludźmi w tym ja....- Tym razem patrzył na mnie, a to już jakiś postęp!  - Nath, powiedz coś... Cokolwiek. Nawet to, ze mnie nienawidzisz i nie chcesz znać. - Moje oczy zaszły łzami, a on wpił się w moje usta. Przez chwilę stałam osłupiała, ale po chwili zatraciłam się w oddawaniu pocałunków. Gdy zabrakło nam oddechu, a raczej mi musiałam się od niego oderwać. Oparłam czoło o jego i wyszeptałam. - Czekałam na to od 3 dni. 
Zaśmiał się na moje słowa i przytulił.
- Janette wiem jak się wtedy czułaś. No wiesz, jak Jamie wyjawił ci prawdę. Pewnie nie opowiedział ci mojej historii? - Widząc moją minę kontynuował. - To bardzo dobrze. Chcesz posłuchać ?
- Nie będzie to dla ciebie zbyt ciężkie ? - Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju. Położył się na łóżku i poklepał miejsce obok siebie. Położyłam się, a on mnie przytulił. Położyłam rękę na jego torsie, a on zaczął ją gładzić.
- To zaczynajmy. Byłem małym i ruchliwym dzieckiem. Jednak byłem wstydliwy. Od początku kochałem muzykę. W szkole zaczęto mnie szantażować, ale dzięki temu stałem się śmielszy 
i zacząłem walczyć o swoje. Byłem miłym chłopakiem, który wstydził się dziewczyn. W wieku 16 lat poznałem Lucy, Lucy Hale. Była moją pierwszą prawdziwą miłością. W końcu byłem w pełni szczęśliwy. Udało mi się z przesłuchaniem do The Wanted, wspaniała dziewczyna, przyjaciele i rodzina. Czego chcieć więcej? Niestety ta dziewczyna okazała się zła. Pewnego dnia przyszła do mnie. Nie było mojej mamy, jej partnera oraz mojej siostry. Przyszykowałem kolację ze świecami 
i mój pokój. - Zaśmiał się. - Kiedy przyszła nie chciała jeść, tylko złapała mnie za rękę i pociągnęła w kierunku mojego pokoju. Nie ukrywam, była nieziemską dziewczyną. Każdy przyjaciel mi zazdrościł. Podobnież zaspokoiłem jej potrzebę, tak jak ona i moją. Było mi wtedy wspaniale. Przeżyłem swój pierwszy raz z dziewczyną z moich snów. Wtedy mi się tak wydawało. Myślałem, że to już koniec, ale ona znów zaczęła mnie całować. Poczułem że ugryzła mnie w szyję. Zignorowałem to, bo zrobiła już tak wcześniej podczas stosunku. Po tym ubrała się i wyszła. Tak po prostu. Po kilku dniach dostałem gorączki, kiedy chciałem jeść normalne jedzenie wymiotowałem. W końcu przyszła do mnie przed moją przemianą i powiedziała mi co się zaraz wydarzy. Chciałem wtedy popełnić samobójstwo, ale odradziła mi. Gdybym to zrobił cierpiałbym już do końca wszystkich żyć, a teraz leżę tutaj obok ciebie. Chłopaki pomogli mi, wynajęli specjalnego nauczyciela. Po czasie poszedłem do szkoły, a potem to już z górki. Od tamtego czasu gdy się zmieniłem nie widziałem rodziny, a do dziewczyn miałem wstręt. Co jakiś czas przyprowadzam dziewczyny, kocham się z nimi, a gdy zaspokajają swoją potrzebę wypijam trochę ich krwi. Żebym mógł normalnie funkcjonować potrzebne mi to jest. 
- Dlatego na początku byłeś taki oschły w stosunku do mnie ? - Popatrzyłam na niego, a on westchnął i zaśmiał się.
- Kiedy weszłaś do pokoju tamtego dnia, miałem akurat wtedy napić się krwi. Nie piłem jej od dłuższego czasu i dlatego byłem taki rozdrażniony i wściekły. Później ta dziewczyna po prostu wyszła i kaput! Pozostała mi tylko zwierzęca. Później ta akcja w kuchni i salonie była dlatego, bo nie chciałem, żebyś mnie skrzywdziła tak jak Hale. Ona uważała się za kogoś wyjątkowego, a ty kimś takim jesteś. Zauroczyłem się w Tobie Janette Wood, ale ta miłość jest zakazana... - Westchnął i pogłaskał mnie po włosach.
- Ale nikt o nas nie musi wiedzieć... 
- To nie takie proste. Jesteś obserwowana Janette. Teraz gdy znasz prawdę nie możemy przytulać, ani całować na otwartej powierzchni, ani przy otwartych oknach. - Pocałował mnie w czoło. - Ale trudno! Nawet jeśli będę musiał Cię całować lub przytulać tylko w łazience lub pod kołdrą będę to robił. Od czasu do czasu załatwię od Sivy czar niewidzialności i gdzieś cie zabiorę! - Pocałował mnie i gdy chciał wstać zatrzymałam go.
- Nie idź nigdzie, proszę... - Popatrzyłam na niego maślanymi oczami.
- Nigdzie się nie wybieram, po prostu twój telefon wbijał się w moje sexi plecki. - Zaśmiał się. - Mówiłem, że za to będziesz dostawała to. - Pocałował mnie, a ja się zaśmiałam.
- Dobranoc ty mój sexi księciu. 
Wtuliłam się w Nathana i starałam się zasnąć. Ciągle myślałam o wydarzeniach z wczoraj. O każdym dotyku i pieszczocie którą dostałam od Nathana. Z uśmiechem na twarzy zatopiłam się w śnie.

_______________________________________________________________

Witam Was moi drodzy! Rozdział 12 już jest, a historia Janette ujawniona :D Normalnie wena mnie wciągnęła i puścić nie chciała, a to bardzo dobrze! Mam nadzieję, że taki zbieg okoliczności się podoba i Was nie zawiodłam!
Dziękuje Czekającej Nieświadomej za nominację, ale tak jak wcześniej nie mam czasu. Jednakże jest mi niezmiernie miło :)
Cóż to na tyle, enjoy! xx

5 komentarzy:

  1. Jej *_* kocham. Szkoda, że nie mogą być razem, tak po prostu :(
    Właściwie to czym jest Janette ? Nie wiem nie zrozumiałam :/
    Widzę, że czytało się Dary Aniola no bądź oglądało xd
    weny i czekam na kolejne ,<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Za dużo informacji na raz. Mój mózg musiał wszystko przetworzyć po kolei xD A więc tak: zaskoczyłaś mnie tym wszystkim :o Znaczy wiedziałam, że tak to będzie, ale nie wiedziała, że aż tak bardzo pogmatwane... Ale! Ogarniam! B| O tak, kotku. Czujesz to B| Nie nic xD Miałam kurczaka na obiad, so rozumiesz... Kurczaknął mnie xDDD Ale wracając do tematu: dobrze ci tak Sykes! Bawiłeś się dziewczynami, to teraz masz i nie możesz być z Janette! Kabum, masz przesrane stary... *kładzie rękę na jego ramieniu* A ta Lucy to wredna suka ;__; Ja rozumiem, że Sykes jest jaki jest, ale no... Bez przesady. Nie lubię jej. *Pip* jedna xD
    Jestem ciekawa dalszych losów. I Sykesik też, no patrz jak czeka ^^ A teraz uciekamy, ale nie na bara bara... Boże, coooo. Ten kurczak źle na mnie działa... Także tak, weny kotleciku mój ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam cię Julcik ^^ http://storyaboutthe-wanted.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html

      Usuń
  3. Witam ponownie :)
    Mówiąc o wymagającym poprawie stylu miałam na myśli fakt, iż czasem to, co piszesz, jest niezbyt poprawne gramatycznie i (przynajmniej dla mnie) styl jest nieco zbyt potoczny. Oczywiście, dialogi mogą być pisane w "luźniejszy" sposób, ale narracja powinna wyglądać trochę inaczej.
    Anyway, jeśli to cokolwiek dla Ciebie znaczy - zaczęłam czytać bloga od początku, jak pan Bóg przykazał i widzę tendencję zdecydowanie wzrostową, jeśli chodzi o jakość opowiadań. Niestety nie miałam jeszcze okazji przeczytać wszystkich rozdziałów (nad czym szczerze ubolewam), ale jak tylko na weekand przyjadę do domu i złapię trochę wytchnienia od nauki, przeczytam to, czego nie udało mi się nadgonić ostatnio :)
    Do przeczytania/napisania i... Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To znów ja, mam nadzieję, że się nie naprzykrzam - ale właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały i nie mogę się doczekać, aż wstawisz kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń