poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 6.

Jak zwykle rano obudził mnie hałas dobiegający z kuchni. Michelle i Max są troszeczkę nierozgarnięci rano, ale kto normalnie funkcjonuje o 6 nad ranem ?
Przez dobre 30 minut starałam się usunąć, ale nie było mi to dane. Wyjęłam z szafy bieliznę, luźną bluzkę z długim rękawem, spodnie dresowe i udałam się do łazienki. Po ogarnięciu się wyszłam z pokoju, a wtedy moje oczy wyszły z orbit! Po całym salonie porozrzucane były ciuchy i inne pierdoły. Michelle nic mi nie mówiła że gdzieś wyjeżdża, Max  tak samo... Więc co tu się dzieje ?!
- Hallo? Jestem tam ktoś ? - Michelle machała mi ręką przed oczami.
- Co ? Aaa tak!
- O czym tak myślisz i dlaczego ty jeszcze nie jesteś gotowa ? - Na co ja mam być gotowa ?
- Janette! Dlaczego ty nie jesteś jeszcze gotowa!? - Tym razem Max się wtrącił...
- Chwila, chwila! Na co mam być gotowa ?
No i wtedy zaczęła się kłótnia między kochankami.
- Miałeś jej o tym powiedzieć! Jednak miałam rację pięć dni temu, że jesteś głupi! - O czym mieli mi powiedzieć :o
- Nie, to ty jej miałaś powiedzieć! Uważasz że jestem głupi!? Nareszcie wiem co o mnie myślisz!
- Spokój! - Wydarłam się tak, że chyba cały Londyn mnie słyszał lol. - Możecie się nie kłócić ? Przepraszam, że jestem powodem waszej kłótni... - Znowu w moich oczach zebrały się łzy, ale nie dlatego że się wzruszyłam czy coś, ale Michelle mnie przytuliła. Tak, ręka wciąż mnie niemiłosiernie boli. To jest przecież zwykłe stłuczenie więc już niedługo powinno mi przejść.
- Kochanie nie płacz. Już więcej nie będziemy się kłócić, prawda Max ? - Pokiwał twierdząco głową.
- A o czym mieliście mi powiedzieć ? - Wytarłam łzy zdrową ręką.
- Bo no... Michelle przeprowadza się na drugi koniec Anglii. Ja też muszę się przeprowadzić. Ty nie możesz zostać sama, więc razem zdecydowaliśmy, że przeprowadzisz się ze mną.
- Ale dlaczego wy się przeprowadzacie i kiedy ?
- Mich przeprowadza się na potrzeby filmu, będzie tam nagrywać, a ja muszę być bliżej centrum Londynu. A teraz nie gadaj tylko idź się pakuj, a ja po południu przyjadę po ciebie i wtedy odwieziemy Michelle na lotnisko.
Przed pakowaniem powinnam coś zjeść. Tak to jest bardzo dobry pomysł! Kiedy wyjmowałam z lodówki jogurt słyszałam jak para przeprasza się nawzajem. To było takie słodkie jak Mich przerywała Maxowi przeprosiny, bo sama też chciała go przeprosić. Normalnie się wzruszyłam!
Po zjedzonym posiłku poszłam do pokoju, aby się spakować.
Nie miałam dużo rzeczy, więc pakowanie poszło mi szybko, a mianowicie 30 minut. Przez to całe pakowanie jeszcze bardziej boli mnie ręka. Nie mogę nią w ogóle ruszać, a jak już poruszę to niemiłosiernie boli. Jeszcze do tego dochodzi, że chyba złapałam jakąś grypę.
Jest dopiero po siódmej, więc Michelle raczej się nie obrazi jak położę się na jakąś godzinkę. Gdy położyłam głowę na poduszce momentalnie usnęłam. Śniły mi się jakieś duperele i oczywiście ten sam chłopak. No ześwirować można! Chłopak stoi obok mnie, a ja nie mogę zobaczyć jego twarzy... Ciągle powtarza, że coś złego się wydarzy. Mógłby powiedzieć jasno co, a nie bawi się ze mną w kotka i myszkę!
- Janette obudź się. - Poczułam jak ktoś, a raczej Mich lekko mną trzęsie.
- Już, już wstaje. Która godzina ?
- Już po 14, a Max ma być za jakieś 10 minut. - Momentalnie usiadłam i wtuliłam się w dziewczynę.- Boże dziewczyno, ty jesteś cała rozpalona!
- Michelle ja cię tak bardzo przepraszam! Chciałam spędzić z tobą te ostatnie godziny, a zamiast tego spałam w najlepsze. A to tylko grypa.
- Kobieto ja nie wyprowadzam się na zawsze, za jakiś miesiąc znowu się zobaczymy. A teraz dość gadania, a więcej działania. Zaraz ci przyniosę jakieś lekarstwo. - Mich puściła do mnie oczko i wyszła z pokoju.
Jak ja wytrzymam cały miesiąc bez Michelle ? Każdą wolną chwile poświęcała mojej osobie. Max też, no ale nie oszukujmy się że dziewczyny ( nieśmiały dziewczyny czyli ja ) wolą towarzystwo tej samej płci. Kiedy zaczynam rozmawiać z Maxem nie wiem jak mam się zachować. Nigdy nie miałam do czynienia z płcią przeciwną. Ba! Ja prawie z nikim nie miałam do czynienia. Michelle jest 3. osobą z którą szczerze, a raczej w ogóle rozmawiam. Michelle to słowna dziewczyna. Po jakiś 5 minutach była u mnie w pokoju z kubkiem jakiegoś czegoś okropnego. Jak to piłam to myślałam, że wszystko zaraz wyląduje na pościeli.
Muszę się ogarnąć, bo zaraz mój kuzyn, dobra wolę określenie Max, bo kuzyn tak dziwnie brzmi... Dobra, nie ważne! Max ma zaraz być i mamy jechać odwieźć Mich na lotnisko.
Wyjęłam z szafy zwykłe ciuchy i udałam się do łazienki.
Po ogarnięciu się wzięłam torbę z ciuchami, plecak i wyszłam z pokoju. W salonie siedziała przytulona para, ale gdy Max mnie zobaczył szczęka dosłownie mu opadła...
- Kobieto na dworze jest 26 stopni, a ty masz zamiar paradować w bluzie z długim rękawem i długich spodniach!? Zamiast wykorzystać, że jest taka piękna pogoda w Londynie to ta się ubrała jak na zimę! Boże ty widzisz i nie grzmisz! Ale chwila! Skoro mamy lato i ty się tak grubo ubierasz, to jak ty się w zimę ubierzesz ?
'Gdybyś tylko Maxiu wiedział ile mam blizn na ciele to odechciałoby ci się gadania o moim ubiorze'. W ostatniej chwili ugryzłam się w język i na szczęście nie powiedziałam tego na głos.
- Kochanie daj jej spokój. Jeżeli dobrze czuje się w takich ciuchach to nie powinieneś mieć nic do gadania. - Michelle wybawicielko ty moja! - A teraz dosyć gadania, bo niedługo mam samolot.
Max jeszcze coś gadał pod nosem, ale nie miałam najmniejszej chęci słuchania jego zrzędzenia więc włożyłam do uszu słuchawki i zatraciła sie w muzyce. Przed blokiem stał ogromny van. Po co Mich wynajęła taki duży skoro jedziemy tylko w trójkę?
Dobra, Max miał rację że jest gorąco, ale co z tego skoro nie mogę chodzić bez bluzy !? Nikt nie może dowiedzieć się o moich ranach a w szczególności Max! Jeszcze tego by brakowało! Już sobie wyobrażam jaką zrobiłby mi awanturę.
Na lotnisko dotarliśmy w miarę szybko, a mianowicie 40 minut. Kierowca stwierdził, że to i tak krótko bo o tej porze roku i godzinie dużo ludzi jest w rozjazdach.
Właśnie nadszedł najgorszy dla nas wszystkich moment... Pożegnanie. Wypadałoby teraz zostawić ich samych, bo w końcu muszą się pożegna. Powiedziałam im, że muszę skorzystać z toalety, Max wtedy wypalił z tekstem ' Tylko się nie zgub i uważaj na siebie ', czy ja jestem pięcioletnim dzieckiem i idę na Bóg wie jaką wycieczkę ?! Idę do łazienki, która oddalona jest o jakieś 300 metrów od nich. Coś czuję, że Max za bardzo wczuł się w rolę ' mamusi '. Jest to uroczę i cieszę się, że mu na mnie zależy, ale no nie przesadzajmy! Mam nadzieję, że niedługo mu to przejdzie...
Po załatwieniu swoich potrzeb fizjologicznych wyszłam z toalety, a wtedy na kogoś wpadłam i jak długa runęłam na ziemie. No super!
- Ja Cię bardzo przepraszam, nie chciałem! - Chłopak podał mi rękę, którą chwyciłam, ale zaraz tego pożałowałam bo poczułam jak moją twarz oblewa rumieniec.
- Nic się nie stało, a tak właściwie to ja powinnam Cię przeprosić, bo to ja na Ciebie wpadłam. - Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. No to już nie moja wina, że wstydzę się chłopaków!
- To akurat jest najmniej ważne kto na kogo wpadł, prawda? - Skinęłam głową. - A więc może zdradziłabyś mi swoje imię i dałabyś zaprosić się na kawę ? - Dopiero teraz się zorientowałam jaki on ma zniewalający uśmiech, co ja gadam! On był cały zniewalający!
- Janette miło mi. - Chciałam mu podać dłoń, ale po chwili zorientowałam się, że on wciąż ją trzyma. Kolejny rumieniec do kolekcji.
- Thompson mnie również. - Pocałował wierzch mojej dłoni, a przez to ja zrobiłam się jak burak! - Ślicznie się rumienisz. - Trochę mnie peszył, więc odruchowo założyłam kosmyk włosów za ucho.
- Wiesz, nie chcę być nie miła, ale muszę już iść. Czeka na mnie przyjaciółka, z którą muszę się pożegnać. Było mi strasznie miło, ale uciekam. - Posłałam w jego kierunku szczery uśmiech i oddaliłam się. Nie przeszłam nawet kilku metrów, bo ktoś pociągnął mnie za rękę. A tym kimś okazał się Thompson. Ma chłopak farta, że nie pociągnął mnie za chorą ręke.
- Zobaczymy się jeszcze ? - W jego oczach zobaczyłam iskierki nadziei.
- Mam taką nadzieję. - Tym razem pocałowałam chłopaka w policzek i odeszłam.
Kiedy przeszłam parę metrów odwróciłam się, bo chciałam zobaczyć czy Thompson dalej tam jest. I wiecie co? On tam był i trzymał się za policzek! To było takie urocze. Jednak chłopak w końcu otrząsnął się i cały w skowronkach udał się w przeciwnym kierunku niż ja. Kiedy doszłam do Max'a był jakiś taki naburmuszony, a Michelle płakała. Bez zastanowienia podbiegłam do niej i przytuliłam najmocniej jak umiałam. Oczywiście zaczęłam łkać.
- Michelle ja tak bardzo będę za tobą tęsknić! Jesteś najwspanialszą osobą zaraz po mojej cioci, którą tak strasznie polubiłam a raczej pokochałam. Ja bez ciebie nie wytrzymam. - Nagle dziewczyna oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
-  Nawet nie wiesz ile te słowa dla mnie znaczą. Myślałam, że tylko udajesz że mnie lubisz, żeby nie było mi przykro. Zazwyczaj wszyscy lubią mnie za to ile mam pieniędzy, bądź nie lubią bo uważają że jestem rozpuszczoną modeleczką / aktorką. Kocham cię jak swoją młodszą siostrę, ale nie martw się będę dzwoniła tak często jak się da.
Kiedy znowu przytuliłyśmy się Mich szepnęła mi na ucho ' Przygotuj się na długi monolog, bo Max widział to całe zajście z twoim znajomym i chyba mu się nie spodobało '... Puściła do mnie oczko i udała się na odprawę.
Dziewczyna miała stu procentową rację. Gdy zniknęła nam z pola widzenia Max zaczął mnie wypytywać kto to był, czym się zajmuje i takie tam pierdoły. Cały ten monolog trwał z jakieś 10 minut po czym sam stwierdził,że wypadałoby udać się do samochodu. Jednak w trakcie tej jakże nudnej podróży nie przestawał gadać. Przez ten cały czas patrzyłam na niego jak na idiotę. Dopiero kiedy wsiedliśmy do auta pozwolił mi dojść do głosu, ale gdy powiedziałam mu że wiem tylko iż chłopak ma na imię Thompson nie uwierzył mi. No i weźcie się tu z takim dogadajcie! No po prostu ręce i nogi opadają!
Przez całą podróż do nowego domu Pan jakże Dobra Rada, zaczął znów swój monolog tylko, że teraz był o tym jak powinnam się w takich sytuacjach zachować. Według niego powinnam nawrzeszczeć na Thompsona i dać mu z liścia. Nie no, ten człowiek jest chory psychicznie! Gadał jak najęty, a raczej jak katarynka. Dzisiaj mogę mu to wybaczyć, bo pewnie biedak musi zająć czymś myśli... Ale jeżeli będzie się tak zachowywał dalej to mu wygarnę!
Po jakże nudnej i długiej jeździe dotarliśmy pod wielką ... wille!? Wjechaliśmy na podjazd, a tam stała wielka ciężarówka ? O.o Dobra olać ciężarówkę! Tutaj był ogromny basen i przepiękny ogród. Kiedy wysiedliśmy z samochodu przetarłam oczy, bo nie mogłam uwierzyć w to co widzę ! Max tylko zaśmiał się z mojej reakcji i dodał,
- Poczekaj aż zobaczysz środek. - Wtedy na jego twarzy zagościł chytry uśmieszek przez co dostał ode mnie zdrowym łokciem w bok.
Nagle do moich uszu dobiegł donośny krzyk.
- Maaaaaaaaax!


 _______________________________________________________________

BŁAGAM NIE BIJCIE! PRZEPRASZAM, ŻE DŁUGO MNIE NIE BYŁO, ALE NIE MIAŁAM CZASU NA DODANIE ROZDZIAŁU!
Wybaczycie prawda ? *puppy eyes*
Co sądzicie o nowym znajomym Janette ? ^^ W ogóle co sądzicie o tym rozdziale ? XD
Ale teraz przechodzę do sedna! 
Już w Piątek mam nadzieję, że będę miała szablon na tego oto bloga. Jeżeli szablon będzie w Piątek to odświeżę zakładkę ' bohaterowie '. Co z tym się wiąże bohaterowie zostaną nieco zmienieni. Wiem, że nie powinnam, ale sądzę że po tej małej zmianie opowiadanie będzie jeszcze ciekawsze :) Mam nadzieje że nie gniewacie się za tą zmianę. 
A teraz z innej beczki.
Jak wam mija Wrzesień ? Mnie okropnie! Jestem chora i miałam już 3 kartkówki z chemii i inne takie pierdoły -,-. No ale jakoś trzeba wytrzymać do tego Czerwca, prawda? ;) 
A teraz mam ostatnią rzecz wam do przekazania, a mianowicie to... MAX GEORGE ( tak ten z The Wanted dla nie wtajemniczonych ) MNIE FOLLOWNĄŁ 3 WRZEŚNIA ! *-* Tak wiem minęło już 20 dni od tego wydarzenia, ale ja i tak się tym jaram ^^.
Boziu trochę się rozpisałam O.o 
Nie będę przedłużać, a więc do następnego miśki x