wtorek, 15 października 2013

Rozdział 7.

- Maaaaaaaaax! - Do Maxa podbiegł jakiś facet i dosłownie się na niego rzucił.
- Tak, Nano ja też się cieszę, że Cię widzę! Jednak mam do ciebie ogromną prośbę. Złaz ze mnie do jasnej cholery, bo rozmiaru 36 to ty nie nosisz!
- Jakiś ty się zabawny zrobił! - Gdyby wzrok tego mężczyzny mógł zabijać, Pan jakże Dobra Rada wąchałby kwiatki od spodu. Po chwili jego wzrok skierowany został na moja osobę.
- Ty zapewne jesteś Janette, Max wspominał nam o Tobie. Bardzo miło mi Cię poznać. - Ujął moją dłoń, a następnie pocałował ją.
- Nano, ty stary pierniku nie podrywaj mi kuzynki! - Facet ponownie zmierzył Maxa zabójczym wzrokiem.
- Ty lepiej tyle nie gadaj, tylko zabierz tę śliczną młodą damę do środka. - Odchodząc Nano puścił mi perskie oczko.
Dobra to było dziwne, ale i uroczę! W pewnym momencie strasznie zakręciło mi się w głowie, ale Max wyczuł, że coś jest nie tak i przytrzymał mnie. Posłałam w jego kierunku blady uśmiech, ale on patrzył na mnie oczami pełnymi troski. Przecież to zwykła grypa i głupia stłuczona ręka, a więc za parę dni wszystko będzie dobrze. Nienawidzę jak ktoś się nade mną lituje, a Max robi to ciągle!
- Później pojadę do apteki po jakieś lekarstwa, bo widzę że dopadła Cię grypa, ale według mnie powinniśmy pojechać do szpitala. Przecież widzę, że ręka Cię boli.
- Lekarstwa mi wystarczą, a ręka boli mnie bo spadłam ze schodów i się poturbowałam. Możemy już iść do środka ? Jestem strasznie zmęczona i źle się czuje. - Ten tylko skinął głową i ruszyliśmy w kierunku drzwi wejściowych. Im coraz bliżej byliśmy celu tym bardziej się bałam. Z tego wszystkiego co zrozumiałam to ktoś jeszcze ma z nami mieszkać, a tego bardzo się obawiam. Bo co jeśli ktoś mnie nie polubi i znowu będę wyrzutkiem ?
Kiedy doszliśmy pod drzwi odruchowo złapałam rękę Maxa, którą ścisnęłam najmocniej jak się dało. On się tylko zaśmiał i powiedział ' będzie dobrze '. Chyba dla niego będzie dobrze... W końcu Max otworzył drzwi, a za nimi było trzech chłopaków. Momentalnie się na niego rzucili i zrobili ' żywą kanapkę '. Po kilku minutowych wygłupach wstali i otrzepali się z kurzu? Tak to chyba był kurz. Przez chwilę szpetali coś między sobą, aż nagle ustawili się w szeregu. Z szeregu wyszedł nawet przystojny brunet.
- Cześć! Przepraszam, że musiałaś oglądać tą dziwną scenkę, ale wiesz jak to jest... Stęskniliśmy się trochę za nim. Wiem, że widzieliśmy się z Maxem rano, ale to sporo czasu! - Jego monolog przerwał chłopak w loczkach uderzając go w ramie. - Sorry za rozgadanie, ale tak jakoś wyszło. Więc ja jestem Tom, czyli ten najprzystojniejszy. Ten w loczkach to Jay, ten mulat to Siva, a Maxa to już znasz. Miło nam cię wreszcie poznać Janette.
- Mnie też jest was miło poznać Panowie. - W jednej sekundzie ich wyraz twarzy zmienił się diametralnie, a mianowicie ze szczęścia w zaskoczenie. Jedyny Max zaczął się śmiać.
- Jaak... jak ty nas nazwałaś ? - Wydukał ten w loczkach.
- No Panowie proszę Pana. - Ten w loczkach, on miał...  Jay popatrzył na mnie jak na wariatkę, a Max jeszcze bardziej zaczął się śmiać.
- A ty z czego rżysz ?!- Zapytał już lekko poddenerwowany Tom.
- No bo Janette - Przerwa na atak śmiechu. - Przez pierwsze dwa dni. - Ponowny atak śmiechu.
- Mógłbyś się ogarnąć i normalnie powiedzieć!? - Tym razem Tom bardziej się wkurzył...
- No już, dobra. Janette przez pierwsze dwa dni zwracała się do Michelle na Pani, a do mnie Pan, rozumiecie ? - Tym razem wszyscy zaczęli się śmiać,a ja patrzyłam na nich jak na bandę idiotów.
- Kochana, zwracaj się do nas na ty. Jeżeli nie będziesz wiedziała jak mam na imię to wołaj ' Ej ty w loczkach ', ok ? - Skinęłam głową, a on ciągnął swój monolog. - Czy to nie przypadkiem ty powiedziałaś do nas na lotnisku ' Radziłabym wam odwiedzić psychiatryk...' ?
- No wiecie, miałam wtedy zły humor, przepraszam. - Spuściłam głowę w dół, bo normalniej na świecie zrobiło mi się głupio... Po chwili poczułam jak ktoś, a raczej Siva obejmuję mnie ramieniem i moją chorą rękę przyciska do swojego torsu. Mocno zagryzłam wargę, żeby nie krzyknąć z bólu.
- Ej mała, nie przejmuj się. Też zawsze im powtarzam żeby tam poszli. Jednak młody będzie teraz na ciebie trochę cięty, bo to rzadkość kiedy przejmie się losem jakieś dziewczyny, a ta go odepchnie. 
- Właśnie, chłopaki gdzie Nathan ? -  Wow, Max przestał się śmiać i w końcu przemówił!
- Testuje łóżko z jakąś laską. - Jay powiedział to ze straszną niechęcią.
- Chłopaki mogłabym pójść do pokoju, bo jestem strasznie zmęczona i źle się czuje. - Popatrzyłam błagalnie na Sive, bo to on wydawał się najbardziej rozgarniętą osobą.
- Jasne, na końcu korytarza jest twój pokój. Idź tam, a ja zaraz doniosę twoją torbę. - Posłałam w jego kierunku szczery uśmiech, a następnie udałam się na górę.
Kiedy szłam po schodach słyszałam dziwne dźwięki, ale nie będę wnikać co to jest... W końcu doszłam na górę, ale zbytnio nie wiedziałam który pokój należy do mnie, bo na końcu korytarza po prawej jak i po lewej stronie był pokój. Raz kozie śmierć, weszłam do pokoju po lewej stronie, ale to co tam zobaczyłam zaskoczyło mnie totalnie. Po całym pokoju porozrzucane były ciuchy, a w łóżku leżał jak mniemam Nathan z jakąś dziewczyną, którzy starali się powiększyć świat...
- A ty czego tu!? Nie widzisz, że praktykujemy biologie i nam przeszkadzasz!? No co tak się lampisz, wynocha! - Nathan wydarł się najgłośniej jak chyba potrafił.
- Przepraszam. - Ze łzami w oczach zamknęłam drzwi i osunęłam się na ziemie.
On potraktował mnie jak śmiecia. Myślałam, że po przyjeździe tutaj już nikt mnie nie skrzywdzi, ale jednak myliłam się. Te całe krzyki Nathana zwabiły na górę Sive. Ten bez słowa podniósł mnie z ziemi i przytulił. Już nawet nie przejmowałam się bólem, który wyrządza mi Siva poprzez ten przyjacielski gest. Kiedy się uspokoiłam zaprowadził mnie do odpowiedniego pokoju, ale ja już nie miałam na nic siły i położyłam się od razu do łóżka. Podziękowałam Sive za wszystko, a on przykrył mnie kołdrą, pocałował w czoło i wyszedł. Wiem, że dziwnie to zabrzmi, ale zachował się jak prawdziwy ojciec, którego nigdy nie miałam.
Przez dobra godzinę próbowałam zasnąć, ale na marne. Cały ten czas leżałam w bezruchu, ale ile można!? Mozolnie zdrapałam się z łóżka i od razu tego pożałowałam. Ręka boli mnie nie miłosiernie, a do tego mam chyba gorączkę... Dodreptałam do biurka, na którym znajdował się telefon. Na telefonie widniało kilka nieodebranych połączeń od Pani Ackles, ale nie miałam siły teraz do niej oddzwaniać. Teraz powinnam zejść na dół i coś zjeść, bo burczy mi w brzuchu. Tak, to jest to!
Po cichu otworzyłam drzwi, wychyliłam głowę aby sprawdzić czy nie ma nikogo i wyszłam. Nie chciałam z nimi teraz gadać, bo nie uśmiecha mi się mieszkanie z 5 chłopakami. Kiedy doszłam do schodów usłyszałam czyjąś rozmowę, a raczej awanturę. Wiem, że nie wypada podsłuchiwać, ale nie chcę im przeszkadzać.
- Dlaczego wydarłeś się na Janette ? - Czyli rozmowa o mnie, a pytającym zapewne jest Max.
- Dobrze wiesz, że nienawidzę gdy ktoś obcy wchodzi mi do pokoju, a w szczególności gdy przyprowadziłem do domu niezłą laskę! - Nath warknął na Maxa tak, ze się przestraszyłam.
- Młody spokojnie. Ona po prostu pomyliła pokoje. - Max o dziwo był spokojny.
- To trzeba było suce wytłumaczyć gdzie jej miejsce! - W moich oczach momentalnie zebrały się łzy
i weszłam do kuchni.
- Przepraszam Cię, ja naprawdę nie chciałam. - Mówiłam ledwo słyszalnie. - Błagam Was, nie kłóćcie się. Nath jeżeli chcesz to mów śmiało co masz do mnie, a nie Maxowi. Nie chcę żeby się denerwował.
- Chcesz wiedzieć co o tobie myślę ? - Warknął, a ja tylko pokiwałam głową na Tak. Podszedł do mnie tak, że moje plecy opierały się o ścianę, a jego ręce opierały się na ścianie tuż przy mojej głowie. - A więc uważam że jesteś : zakłamaną, głupią...ale wiesz co ? Powiem w skrócie. Jesteś poj*baną suką i lepiej się nie zbliżaj do mojego pokoju. Jeżeli się zbliżysz to wybuduje Ci budę na dworze! - Po tych słowach Max chciał uderzyć Natha ale go powstrzymałam. Chciałam dowiedzieć się od Pana Sykesa dlaczego ma takie zdanie o mnie.
- Powiedz mi proszę, co ja ci takiego zrobiłam ? - W moich oczach pojawiały się łzy, ale powstrzymałam je, bo nie chciałam dać mu satysfakcji.
Tym pytaniem i tonem głosu chyba go zagięłam, bo przez chwile patrzył się z agresją w moje oczy, a następnie uderzył pięścią w ścianę i odszedł. Przez chwile stałam tam sparaliżowana, bo on prawie mnie uderzył pięścią w twarz... Nie wiedziałam, że gwiazdy są takie chamskie. Max cały czas patrzył na mnie z troską w oczach.
- Zapomniałem Cię przed nim ostrzec... - Te słowa wypowiadał z pogardą.
- Daj spokój, chłopakowi hormony buzują. Słyszałam jeszcze gorsze wyzwiska, więc to był pikuś. W ogóle przyszłam tutaj w sprawie takiej iż trochę zgłodniałam i macie coś może na gorączkę ?
- To wcale go nie usprawiedliwia! Nawet nie wiesz jak się ciesze, że wyciągnąłem Cię stamtąd. Właśnie przyszła pizza i miałem po Ciebie iść. Po leki pojechał Nano. - W czasie tego jakże ciekawego produkowania się, objął mnie ramieniem i udaliśmy się do salonu. Doszliśmy do stołu przy którym znajdowało się sześć krzeseł. Po jednej stronie stołu siedział już Jay, Nathan i Tom, a po drugiej stronie siedział Siva. Przypadło mi siedzenie obok Sivy, ale niestety musiałam siedzieć naprzeciwko Nathan.
Wszyscy życzyliśmy sobie smacznego jednak ja czekałam, aż chłopcy skonsumują. W moim ' prawdziwym ' domu najpierw jedli rodzice, a ja resztki...
Kiedy każdy zjadł już po kawałku wszyscy prócz Nathana dziwnie na mnie popatrzyli, aż w końcu odezwał się Tom.
- Mała, dlaczego nie jesz ?
- No, bo wiesz ... tak byłam wychowana, że najpierw jedli rodzice, a później ja. - Chłopcy wymienili ze sobą spojrzenia.
- No i widzicie, suka zawsze dostaje ostatnia. - Nath cieszył się z wypowiedzianego zdania jak głupi do sera.
Ewidentnie zachowanie Nathana wyprowadziło Toma z równowagi. Zacisnął pięści, ale odezwał się spokojnie.
- Przeproś ją w tej chwili.
- Nie będę jej przepraszał! - Nathan warknął na niego.
- Wyjdź! - I znowu ten spokojny ton Toma. Jednak widziałam, że powstrzymywał się od wydarcia się na Nathana. Chłopak nic sobie nie zrobił z rozkazu i wygodnie rozsiadł się na krześle. 
Tom nic nie odpowiedział tylko gwałtownie odsunął krzesło, wstał i podszedł do miejsca Sykesa.
- Powiedziałem, że masz przeprosić Jantte, a jeśli nie to opuścisz to pomieszczenie w trybie natychmiastowym. - Tym razem Tom nie zapanował zbytnio nad tonem głosu, a co z tego wynikło był warkot.
- Mam ci to przeliterować! Nie będę suki przepraszał! - Wypowiedział to cały czas patrząc mi się w oczy.
Tom już tego nie wytrzymał. Gwałtownie odsunął krzesło Panicza Sykesa i pociągnął go za bluzę do góry.
- A może ja Tobie to przeliteruje gnoju!? Wypad na górę, a jeśli za 3 sekundy nie znajdziesz się w swoim pokoju to zatargam Cię tam osobiście! - Tom wydarł się prosto w twarz Nathanowi. Ten ewidentnie wystraszył się, bo oddalił się, ale gdy wychodził spojrzał na mnie wzrokiem pełnym gniewu, a z jego ust wyczytałam ' popamiętasz mnie '.
Kiedy usłyszeliśmy trzaśniecie drzwiami, Tom momentalnie wyszedł. Było widać po wszystkich, że zachowanie Nathana ich zdenerwowało, ale jednak to Tom był najbardziej zdenerwowany tym wszystkim. Jestem tutaj niecałe 2 godziny, a już się przeze mnie kłócą.  Przeprosiłam chłopaków, a następnie wybiegłam za Parkerem. Chłopak opierał się o kolumnę na tarasie, zdaje mi się że palił. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego barku. Poczułam, że jego wszystkie mięśnie były napięte.
- Przepraszam. - Tylko to byłam w stanie wypowiedzieć.
Mięśnie Toma momentalnie rozluźniły się jak za dotknięciem różdżki. Odwrócił się do mnie i tak po prostu przytulił. Wtedy dałam upust gorzkim łzą. Łzy były spowodowane bólem, zażenowaniem, ale także radością. Bólu, bo cholernie bolała mnie ręka. Zażenowaniem, bo wszyscy teraz wiedzą co sądzi o mnie Nathan. Radością, bo teraz wiem że mam prawdziwą rodzinę. Tom zaczął szeptać mi kojące słówka, a przy tym całował mnie w czubek głowy. Kiedy się uspokoiłam objął mnie ramieniem i wprowadził do domu.
Wszyscy patrzyli na mnie oczami pełnymi troski. Posłałam w ich kierunku sztuczny uśmiech, a w kierunku Toma błagalne spojrzenie. Wtedy on poinformował chłopaków, że odprowadzi mnie do pokoju. Byłam mu za to niezmiernie wdzięczna, ponieważ nie miałam ochoty z nimi rozmawiać, a po drugie strasznie źle się czułam.
Gdy wchodziliśmy po schodach zrobiło się słabo i oparłam się o ścianę. Tom nie pytając mnie o pozwolenie wziął mnie na ręce i udał się w kierunku mojego pokoju. Cały czas patrzył się na mój nadgarstek... Nie wiem czemu, ale nawet nie mam siły go o to zapytać.
Kiedy doszliśmy do pokoju usłyszałam tylko krzyk Toma, a następnie urwał mi się film.
Ewidentnie zemdlałam... 

_______________________________________________________________

Witam was bardzo serdecznie! :D 
Przepraszam, że musieliście długo czekać na rozdział. Jakoś na początku Października rozdział był gotowym, ale się usunął... Tak po prostu się usunął, a później nie mogłam niczego skleić w jedną całość! -.-
Kojarzycie może jak mówiłam wam, że bohaterowie zostaną w pewnym stopniu zmienieni ?  No to, pewnie już sie zdążyliście zorientować że Pan Nathan Sykes będzie Bad Boyem ^^
Ostatnio robiłam notatkę i wiedziałam że o czymś zapomniałam! A więc sprawa tyczy sie wszelkich nominacji. Informuję iż w ciągu roku szkolnego nie będę tego przyjmowała, ponieważ nie mam na to czasu. Jednak dziękuje wszystkim, którzy nominują mojego bloga :)
 A teraz inna sprawa. Widzieliście teledysk do Show Me Love ? Podoba wam się ? Według mnie jest cudny *o* 
No cóż, mam nadzieję ze rozdział chociaż w pewnym stopniu wam się podoba. 
Enjoy! xx