Błąkałam się po dublińskich ulicach strasznie długo. Nie wiedziałam gdzie iść, więc szłam tam gdzie prowadziły mnie nogi. Miałam straszną ochotę wyżalić się komuś, więc postanowiłam, że udam się na grób cioci Rosalie. Odkąd ciocia zmarła nie miałam w nikim wsparcia, więc postanowiłam, że założenie pamiętnika będzie dobrym pomysłem. Wcześniej nie czułam takiej potrzeby przelewania swoich uczuć, problemów i tym podobne na jakieś głupie kartki papieru, ponieważ miałam ciocię. Jednak gdy ciocia odeszła pamiętnik był moją ostatnią deską ratunku. Gdyby nie mój nowy ' przyjaciel pamiętnik ' popadłabym w depresje i wszelkie podobne choroby. Pamiętnik prowadzę codziennie, więc gdyby ktoś mi go zabrał dowiedziałby się o mnie wszystkiego, ale do takiej sytuacji nigdy nie dopuszczę.
Kiedy doszłam na cmentarz było już późno, ale o dziwo przed cmentarzem stała jeszcze starsza Pani, która sprzedawała kwiaty, znicze, wkłady i takie pierdoły. Miałam przy sobie ostatnie 20 złoty, więc postanowiłam, że kupie cioci coś ładnego na grób. Starsza Pani okazała się bardzo miła i doradziła mi co kupić, aby długo stało na grobie. Wybrałam śliczne dwa znicze i jednego tulipana. Gdy doszłam na grób od razu wzięłam się za sprzątanie, ponieważ jacyś wandale potłukli wszystkie znicze, ukradli wiązankę z grobu mojej cioci. Jakby tego było mało wokół grobu zostawili pełno śmieci. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok! Na szczęście za grobem miałam zostawiony baniak z wodą, szmatkę i mini szczotkę do zamiatania.
Najpierw zabrałam się za zamiatanie, które zajęło mi chyba wieki! Kiedy pozamiatałam zabrałam się za mycie grobu. To nie zajęło mi aż tak wiele czasu. Następnie zapaliłam znicze, które postawiłam obok siebie, a między nie włożyłam tulipana. Moja ciocia kochała tulipany, więc zawsze kupowałam jej jakiegoś tulipana, aby ozdobić grób.
Gdy skończyłam porządki usiadłam na ławeczce obok grobu i zaczęłam rozmawiać z ciocią. Nie pomyślcie, że jestem jakąś wariatką, ale ja dobrze wiedziałam, że ciocia siedzi na ławeczce obok mnie i wsłuchuje się, w każde wypowiedziane przeze mnie słowo. Czasem nawet czułam czyjś dotyk na ramieniu, albo jak ktoś głaska moją głowę. Nigdy się tego nie bałam, bo wiedziałam, że ciocia nie chcę mnie wystraszyć tylko próbuje mnie pocieszyć.
U cioci siedziałam ponad dwie godziny jednak i tak nie miałam ochoty wracać do domu. Jednakże wiedziałam, że jest już strasznie późno i niedługo zamykają cmentarz, więc pożegnałam się z ciocią i skierowałam ku wyjściu. Gdy dotarłam do wyjścia okazało się, że cmentarz jest zamknięty. Zaczęłam bluźnić pod nosem i zastanawiać się co mam teraz zrobić. Po chwilowym namyśle postanowiłam, że przejdę przez ogrodzenie. Kiedy zaczęłam przechodzić przez ogrodzenie zaczepiłam spodniami o haczyk. Ten głupi mały haczyk przeciął mi nogawkę spodni, no po prostu super! Dziewczyna chodząca o godzinie 23 : 48 z rozdartymi spodniami to naprawdę zajebisty widok #sarkazm. Teraz to rodzice na bank mnie zabiją. Nie dość, że w domu będę około godziny 1 to jeszcze mam porwane spodnie.
Kiedy byłam przed domem trzęsłam się ze strachu, ponieważ w salonie paliło się światło co oznaczało, że matka i ojciec jeszcze nie śpią. Po chwili zobaczyłam, że z domu wybiega wściekły ojciec już wtedy wiedziałam, że szykuje się ostra awantura.
- Błagam Cię, puść mnie, to boli! - Zaczęłam płakać, bo ojciec ciągnął mnie za włosy do domu.
Nagle ojciec rzucił mnie, a ja uderzyłam głową o schody, które były metalowe...
- Kiedy nauczysz się, że masz się nie szlajać po nocach ?! - Ojciec zaczął mnie kopać i bić.
- Przepraszam, ale zasiedziałam się na cmentarzu. - Nie przestawałam płakać co jeszcze bardziej wkurzyło mojego ojca i matkę. Nagle matka podeszła do mnie i uderzyła mnie z całej siły w twarz.
- Ile razy Ci powtarzaliśmy, że masz nie chodzić do tej suki na grób ?!
- Nie masz prawa mówić tak na ciocie Rosalie! - Kiedy wypowiadałam te słowa wstałam i poczułam nagły przypływ energii.
- Bo co mi zrobisz?! Jesteś taką samą suką jak ona!
- Ty nawet nie jesteś kobietą, bo nie masz uczuć, jaka normalna kobieta tak nazywa swoje dziecko ?! - Wtedy uderzyłam moją ' kochaną mamusię ' w twarz. Jednak po moim wyczynie jak najszybciej pobiegłam do swojego pokoju, w którym się zamknęłam. Wiedziałam, że jak tego nie zrobię to będą grać moją głową w kręgle.
Rodzice dobijali się jeszcze do mojego pokoju grożąc mi, że jutro tego gorzko pożałuje. Od razu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Po chwili jednak zebrałam siły i poszłam do łazienki. W ciuchach usiadłam pod prysznicem, ale przed tym z szafki wyjęłam żyletkę. Tak tnę się! To jedyny sposób, abym poradziła sobie z wszystkim! Cięłam się wszędzie, ale najczęściej na lewej dłoni. Kiedy gdzieś wychodziłam na miejsce zbrodni zakładałam bandamkę, aby nikt się nie zorientował. Tnę się odkąd przestałam jeździć konno, czyli po śmierci cioci Rosalie. Gdy byłam mała ciocia zabierała mnie do stadniny konnej i uczyła jeździć. Ciocia na koniach jeździła fantastycznie, wygrywała wszystkie możliwe konkursy. Odkąd wsiadłam pierwszy raz na konia, ciocia wiedziała, że będę od niej dużo lepsza. Była ze mnie strasznie dumna kiedy robiłam coraz większe postępy. W końcu zaczęłam wygrywać wszelkiego rodzaju konkursy. Ciocia śmiała się, że przerastam mistrza. W dniu moich 16 urodzin dała mi najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam.
Ciocia podarowała mi ślicznego, małego źrebaka. Postanowiłyśmy, że źrebak będzie mieszkał u cioci za domem, tak aby nikt o nim nie wiedział prócz mnie i jej sąsiadów. Obie wiedziałyśmy, że jak mój ojciec dowie się o nim to wyśle go na rzeź albo sam go zabije.
Mój ojciec znienawidził konie, ponieważ jak kiedyś na jednego wsiadł to ten go zrzucił. Wcale się nie dziwię temu zwierzakowi, bo nie chciałam bym mieć kogoś takiego na grzbiecie.
Kiedy ciocia powiedziała, że muszę wymyślić dla niego imię zaczęłam główkować jak by go nazwać.
Po chwili wpadłam na pomysł! Mojego kochanego źrebaczka nazwałam Wildfire. Pasowało jak ulał! Ciocia trochę zdziwiła się moim wyborem, ale ucieszyła się, że tak szybko mi poszło.
Codziennie odwiedzałam mojego pupila i strasznie się z nim zżyłam.
Nagle z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon. Boże kto o tak późnej porze może dzwonić ?! Nagle zorientowałam się, że podczas wspominania dobrych czasów strasznie pokaleczyłam sobie palce żyletką. No po prostu super. Pocięłam sobie palce, a to nie było w planach!
Szybko przemyłam dłonie zimną wodą i ruszyłam w stronę dzwoniącego telefonu. Kiedy odebrałam telefon okazało się, że to pomyłka. No myślałam, że rzucę tym gruchotem o podłogę. Nie zrobiłam tego tylko dlatego, bo policja musiała się ze mną kontaktować... Tak jak wspominałam wcześniej kontaktowali się ze mną po to, aby przekazać mi, że jak na razie nie znaleźli nikogo z mojej dalekiej rodziny. Już się nawet pogodziłam, że za rok się sama wyprowadzę z tego domu i nie potrzebuję łaskawej pomocy policji.
Po krótkiej rozmowie z samą sobą postanowiłam opisać mój cały wczorajszy dzień. Tak wczorajszy, bo dzisiaj już jest 2:05. Boże, jak dobrze, że dzisiaj jest Sobota, bo w szkole chodziłabym jak trup.
W końcu zabrałam się za opisywanie mojego dzisiejszego dnia :
Kochany Pamiętniku !
Dzisiejszy dzień zapowiadał się tak samo jak każdy inny. Nie muszę tłumaczyć Ci jak każdy mój dzień wyglądał, bo ty wiesz już o mnie wszystko haha.
Otóż dzisiaj wyszłam z domu o 7:10. Wygrzebałam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Jak zwykle nie było ciepłej wody, bo rodzice znowu nie zapłacili rachunków. Najlepiej kupić wódkę, a wszystko inne mieć głęboko w poważaniu! No cóż jeszcze tylko niecały rok i wyjeżdżam stąd jak najdalej!
Kiedy zeszłam na dół chciałam zrobić sobie jakieś kanapki do szkoły, ale oczywiście nic nie było w lodówce. No po prostu zajebiście zaczęty dzień! Jednak przypomniało mi się, że w pokoju mam ciastka, które kupiłam sobie wczoraj do szkoły, ale ich nie zjadłam. Szybko pobiegłam do pokoju, chwyciłam ciastka, torbę do szkoły i wybiegłam z domu.
Po drodze pobawiłam się jeszcze z pobliskim bezdomnym pieskiem. Było mi go strasznie szkoda, ale nie mogłam go wziąć do siebie, bo ojciec nienawidził zwierząt. Ten człowiek kochał tylko wódkę i swoich menelskich przyjaciół! Po krótkiej zabawie z Ciapkiem udałam się w kierunku szkoły.
Gdy dotarłam na miejsce oczywiście już wpakowałam się w kłopoty, bo wpadłam na największą lalunię w szkole. Oczywiście zaczęła na mnie gadać, że jestem szkolną ofiarą itp...
Dzisiejszy dzień zaliczam do najgorszych w moim życiu, ale chwila...od śmierci cioci Rosalie to każdy taki był!
Lekcję zleciały w miarę szybko, a jedną jak na razie wiadomością dzisiejszego dnia było to, że zwolniono moją klasę z ostatniej lekcji. Szczęśliwi wszyscy wybiegliśmy ze szkoły. Cała klasa prócz mnie gdzieś poszła, ale ja nawet nie zostałam zaproszona. Czego ja się w ogóle spodziewałam ?! Oni nawet nie wiedzą jak mam na imię...
Kiedy wróciłam do domu myślałam, że wszystko będzie dobrze, że nikt się mnie już dzisiaj nie uczepi, jednak myliłam się. Czego ja się spodziewałam ?! Codziennie matka albo ojciec bili mnie i darli się o byle co. Tak było także dzisiaj. Doczepili się o to, że wróciłam godzinę wcześniej do domu. No naprawdę powód do awantury. Oczywiście ojciec zaczął się na mnie drzeć i mówić jakim to ja jestem bezużytecznym, wkurwiającym dzieckiem. Gdy chciałam uciec do siebie do pokoju złapał mnie za nadgarstki i z całej siły uderzył mnie w twarz. W tamtym momencie wybiegłam z domu i chciałam uciec od tych tyranów jak najdalej.
_______________________________________________________________
No i mamy rozdział 1 :) Mam nadzieję, że się wam spodobał!
Nie zdążyłam już nic więcej napisać, ponieważ momentalnie zasnęłam. Wcale się sobie nie dziwię, bo mój organizm też kiedyś musi odpocząć...
_______________________________________________________________
No i mamy rozdział 1 :) Mam nadzieję, że się wam spodobał!
Zapraszam do komentowania i obserwowania.
Dziękuje wam za 2 komentarze przy prologu!
Nie wiem czy wiecie, czy nie ale dzisiaj singiel chłopców All Time Low obchodzi swoje 3 urodziny. Ach ja ten czas szybko leci...
Cudo *_________*
OdpowiedzUsuńJakbym ja była na miejscu Jan, to bym sama skopała ojca i matkę. XD KOPNIAKA IM!
Nie wiem co napisać, bo mnie ten gif rozprasza. XD Powiem ci tyle: cudoo i pisaj nexta. :3 Weny! ♥
Jezu no cudeńko *.*
OdpowiedzUsuńNienawidzę tych rodziców Jan. No, bo jak tak można swoje dziecko?! Grr...
Mam nadzieje, że będzie lepiej i policja w końcu znajdzie kogoś z jej rodziny.
Czekam na nn ^^ weny ♥
P.S mnie też rozprasza ten gif bo jest taki asdfghjk ♥ :D
Nienawidzę rodziców Janette! Nie wiem czemu zaczęłam akurat od tego... Mniejsza. Jak oni mogą traktować ją jak zwykłego śmiecia? Przecież normalni rodzice nie traktują w taki sposób swojego dziecka! Właśnie... Normalni... -.- Szkoda mi tej dziewczyny. :< Jedyne co ma, to Ciapek, pamiętnik i... Chciałam powiedzieć Wildfire, ale nie wiem czy mogę, bo przecież źrebak mieszkał z ciocią, a ciocia nie żyje, więc nie wiem, co z nim. :/ Mam nadzieję, że Janette jakoś przetrwa ten rok, a potem się wyprowadzi. Chyba, że... Chyba, że poza kogoś, kto pomoże jej ze wszystkim i może ucieknie od rodziców? Raczej nie będą jej szukali, w końcu jej nienawidzą. Chociaż... Zawsze mogą zrobić na złość. No ja nie wiem... ;/ Rozdział jest cudowny. :* A ta historia... Boję się, że będzie smutna i się rozpłaczę. :< Ale jest piękna... I cały czas liczę, że może jednak będzie hapy end... Mam nadzieję. :) A teraz pisz szybko dwójkę. :3 Do następnego.♥
OdpowiedzUsuń