wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 4.

Rano obudziły mnie promienie słoneczne....Chwila! Dzisiaj jest Wtorek, więc dzisiaj mam samolot do Londynu. Na lotnisku muszę być najpóźniej o 11:30. Budzik miałam ustawiony na 6, więc dlaczego budzi mnie natura, a nie budzik!? Zerwałam się z łóżka, żeby zobaczyć która godzina.
Mogę stwierdzić tylko jedno : Zaspałam! No po prostu super! Jest 10:30, a ja nie jestem gotowa do wyjścia.
Pobiegłam do łazienki, aby wykonać poranne czynności... Wyrobiłam się w 10 minut, a następnie spakowałam prowiant na drogę i inne pierdoły do plecaka. Kiedy wszystko miałam gotowe wzięłam wszystkie swoje rzeczy oraz kartkę, którą przygotowałam 2 dni temu dla rodziców i wyszłam z pokoju. Na dole było cicho, więc rodzice jeszcze spali. Gdy doszłam do schodów z pokoju wyszedł mój ojciec...
- A ty gdzie się wybierasz?! - Chciałam jakoś ukryć walizkę, ale mi si nie udało...
- Ja... ja wyjeżdżam na wycieczkę szkolną...
- I nie zamierzałaś nam o tym powiedzieć?! Pokaż co to za kartka! - Ojciec wyrwał mi kartkę z dłoni.
- Nathalie, chodź tutaj! Janette chce nam coś przeczytać! - Wydarł się, a mi wręczył kartkę... Jeżeli jego wzrok mógłby zabijać już dawno wąchałabym kwiatki od spodu.
Po chwili moja matka dołączyła do nas i kazała mi czytać...
- Sami tego chcieliście... ' Drodzy Rodzice! Wiem, że nigdy mnie nie kochaliście, a wręcz nienawidziliście. Kiedy ciocia Rosalie żyła to ona się mną opiekowała i wspierała mnie. Przed jej śmiercią obiecała mi że już niedługo nie będziecie mnie krzywdzili i przygarnie mnie do siebie. Jednak ktoś zabił ciocię, ale ja dobrze wiem, że to byłeś ty ojcze i nawet nie próbuj zaprzeczać. Przed śmiercią ciocia zdążyła pójść na policję i została wszczęta sprawa ' przeciwko ' wam. Nie bójcie się, nikt nie wie co mi robiliście, wiedzą tylko tyle że jesteśmy biedną rodziną i nie mam u was warunków. Gdy okazało się, że ciocia Rose zmarła policja nie poddawała się i zaczęła poszukiwania kogoś z naszej dalekiej rodziny. Po długim roku znaleźli pewną osobę, która mieszka w Anglii. Ta osoba postanowiła mi pomóc i przygarnąć. Tak, to właśnie dzisiaj wylatuje do Anglii i już więcej mnie nie zobaczycie. Przepraszam że musieliście mieszkać ze mną aż 17 lat. Nie szukajcie mnie, nie dzwońcie... Nie chce mieć z wami nic wspólnego. Jednym słowem nienawidzę was.
Żegnajcie... Janette. ' - Po ich minach widziałam, że zaraz wybuchną...
- Ty jesteś nie poważna! I tak masz rację jesteś najgorszym dzieckiem na świecie i tak nienawidzimy cię! Skoro tak bardzo tęsknisz za swoją kochaną ciotunią to zaraz do niej trafisz! - A nie mówiłam? Ojciec zrzucił ze schodów moją walizkę i torbę...
- Co chcesz przez to powiedzieć ?
- Właśnie to! - Ojciec podszedł do mnie szarpnął za bluzkę, a następnie zrzucił ze schodów.
Kiedy spadałam modliłam się, żeby nic mi się nie stało. To już dzisiaj miałam rozpocząć nowe życie, ale nie takie w grobie tylko w Londynie! Gdy znajdowałam się już na samym dole ojciec tylko śmiał się i krzyczał, że mam się wynosić z domu. Wybiegłam, a raczej dokuśtykałam do drzwi i jak najszybciej z niego wyszłam. Zadzwoniłam po taksówkę i pozostawało mi tylko czekać. Dochodzi już 11, a ja jeszcze stoję przed domem, obawiam się że nie zdążę na samolot...
Po 7 minutach taksówka przyjechała. Powiedziałam kierowcy, żeby zawiózł mnie jak najszybciej na lotnisko. Nagle mój telefon zaczął dzwonić, na ekranie wyświetlił mi się numer policjanta który ma czekać na mnie na lotnisku.
- Witam. Janette gdzie ty jesteś? Za niecałe 30 minut masz samolot, a ciebie nadal nie ma.
- Dzień Dobry. Ja bardzo przepraszam, ale wynikły małe komplikacje. Już jadę.
- Dobrze, za ile będziesz. 
- Mam pytanie. Mniej więcej za ile będziemy na miejscu ? - Pytanie skierowałam do taksówkarza.
- Za jakieś 25 minut. 
- Mniej więcej za 25 minut będę już na miejscu. 
- Dobrze więc czekam na ciebie tylko pospiesz się błagam! 
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, do widzenia!- Rozłączyłam się i poprosiłam kierowce, żeby dotarł na lotnisko jak najszybciej...
Na lotnisku byłam o 11:23, więc zapłaciłam kierowcy i udałam się w kierunku czekającego na mnie policjanta. Dostałam bilet i kopniaka w tyłek na szczęście, polubiłam tego policjanta, bo był bardzo sympatyczny.
Kiedy wsiadłam do samolotu poczułam, że to wszystko dzieje się naprawdę. Już nie będę musiała użerać się z rodzicami i martwić się czy następnego dnia będę miała co jeść, czy nawet spać, czy następnego dnia ojciec mnie nie pobije.
Nareszcie mogę powiedzieć, że rozpoczynam nowe życie...
Siedziałam w tym samolocie z dobre 30 minut i zaczęło mi się nudzić. Chociaż nie, jednym zajęciem jakie miałam to powstrzymywanie się od płaczu, bo strasznie boli mnie ręka i głowa. Odkąd spadłam, a raczej zostałam zrzucona ze schodów nie przeglądałam się w  lusterku, ale mogę stwierdzić że z pewnością wyglądam okropnie... Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Proszę pani, proszę pani... - poczułam że ktoś szarpie mnie za bolącą rękę...
- Auć! Co się dzieje ? - Przetarłam oczy ' zdrową ręką '.
- Wszystko w porządku, co się pani stało ? Już wylądowaliśmy i pasażerowie właśnie wysiadają z samolotu. - Budziła mnie chyba stewardessa, ale pewności nie mam...
- Tak, wszystko jest dobrze. Rano spieszyłam się na samolot i spadłam ze schodów. Dziękuje za informację, do widzenia!
Wzięłam plecak z siedzenia i wykuśtykałam z samolotu. Wszystko mnie boli i marze tylko o dotarciu do domu mojego nowego opiekuna. To lotnisko w porównaniu z Dublińskim jest ogromne. Weź tu się człowieku nie zgub... Trzeba podjąć jakieś działanie. Najpierw muszę iść po bagaż, a tam już ktoś powinien na mnie czekać.
Gdy doszłam na miejsce zauważyłam że na taśmie siedzi jakiś idiota i udaje 5 letnie dziecko, a 3 bodajże jego kolegów ledwo co trzyma się na nogach. Nie to, że byli pijani, ale mieli atak śmiechu... Podeszłam do taśmy patrząc na nich jak na bandę idiotów.
- No co, bawić się nie można!? - odezwał się ten z taśmy.
- Radziłabym wam odwiedzić psychiatryk... - Wzięłam walizkę i odeszłam kawałek dalej, bo miałam czekać na mojego opiekuna przy taśmie.
Coś jeszcze szeptali, ale nie zwracałam na nich uwagi. Nagle poczułam jak ktoś chwycił mnie za nadgarstek.
- Co ci się stało ? Ktoś cię bije ? - Zapytał z troską w głosie.
- Nie twój interes! - Warknęłam i wyrwałam rękę z jego ' objęć '.
- A wy czekacie na zaproszenie do samochodu ?! - Wydarł się do nich jakiś facet z drugiego końca lotniska. Ze spuszczonymi głowami udali się w jego kierunku.
Usiadłam na kafelkach i czekałam aż ktoś łaskawie po mnie przyjdzie. Po dobrych 10 minutach na horyzoncie pojawiła się szczupła brunetka biegnąca w moją stronę.
- Ty jesteś Janette prawda ? 
- Tak, a ... - Jak ja nie lubię jak ktoś nie daje mi skończyć.
- Och przepraszam cię bardzo za spóźnienie, ale były straszne korki! - Przytuliła się do mnie... - Chodź, bo już jesteśmy spóźnione. - Złapała mnie za chorą rękę i pociągnęła w stronę samochodu.
Wydałam z siebie cichy jęk, boże jak mnie ta ręka boli! Najgorsze jest to, że ona trochę spuchła...
- Boże, dziewczyno co ci się stało ?! 
- Ja, no ten spadłam ze schodów. - Starałam się uśmiechnąć, ale zamiast tego na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Ty powinnaś jechać do szpitala! - Ta dziewczyna panikuje gorzej od cioci Rosalie...
- Nie, nie, nie! Nie ma takiej potrzeby! Wszystko jest w porządku tylko trochę się poturbowałam. 
Podczas podróży żadna z nas się nie odzywała, ale zdaje mi się, że się polubimy. Wydaje się sympatyczna. Ta cisza była niezręczna, ale nie wiedziałam jak mam się do niej odezwać. Nie powiedziała mi jak ma na imię, a może mam zwracać się do niej proszę Pani ? Nie no, dziewczyna wygląda na 25 lat więc Pani to tak zabrzmiałoby staro, ale zresztą ja nie wiem!
- Jesteśmy na miejscu! - Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a następnie wysiadła z samochodu.
Uczyniłam to samo i wyjęłam swoją torbę z bagażnika. Moja opiekuna natomiast zamknęła samochód i udałyśmy się do budynku. Jejku tu jest winda! Wjechałyśmy na 4 piętro, a drzwi otworzył nam jakiś mężczyzna.
- Janette witaj! - Podszedł do mnie i tak bez żadnego skrępowania przytulił...

_______________________________________________________________

Nareszcie udało mi się napisać ten rozdział! Przepraszam was bardzo, że długo na niego czekaliście, ale nie mogłam zbić tego w całość... Postaram się wam to zrekompensować i być może jeszcze dzisiaj ( wieczorem ) pojawi się następny rozdział. Jeżeli nie będzie to dzisiaj to z pewnością jutro ;) 
Cieszycie się, że już za tydzień będziemy siedzieć w szkolnych ławkach? Ja sobie tego nie wyobrażam i zgłaszam sprzeciw! XD
No cóż nie będę się rozpisywała, wiec do następnego ! ♥ #LoveYa


6 komentarzy:

  1. Super. Ja chce już wiedzieć kto będzie się nią opiekował! Czekam na next :)
    Nati<3

    OdpowiedzUsuń
  2. JEST ROZDZIAŁ, JEST MOC!! :D
    Nareszcie Janette wyprowadziła się od tych tyranów. Jest znów moc! :D
    Ciekawa jestem kto to ta dziewczyna :D Co z tego, że ja prawie wiem... XD Nie no nie wiem... Może to... Kelsiak? Naree? A MOŻE MICH?! O: Się dowiem potem B| <--- minka z fejsbuka XD
    Okay, so... Hey girl, lalalala weny życzę cię i joł! Czym się B| <----- znów z fejsbuczka ^^
    Ps: Mogłam nie jeść tej nutelli :c Na łeb mi wali... XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jestem!
    1. Przepraszam, że nie komentowałam... ;c Ale jakoś tak wyszło, ze nie miałam na nic czasu i straszne braki porobiły mi się XD
    2. Wohoo! Nadrobiłam pozostałe rozdziały, so jestem masterem xD
    3. Kocham, lubię, szanuję... Nie! Nienawidzę, gdy ludzie nie ujawniają tożsamości nowych bohaterów. ;x
    4. Wkurzył mnie ojciec Janette... Stary cep, z galotami po brodę. XD nie nic. XD
    5. Chcę next, kapiszi? :P

    Dobra, starczy już tych punktów, bo to nudne, lol xd
    Także tego, no.. jak to było? Weny, tak? No to weny! <3
    http://this-is-for-you-darling.blogspot.com/
    http://tobewithyounathan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Padam z nóg... Jest godzina 1:21 a ja przed komputerem... Ale musiałam przeczytać ten rozdział! I szczerze, to normalnie szykuje się wpierdol dla ojca Janette! Albo w sumie... Nie chcę mieć już z nim żadnego do czynienia.. Ale zrzucić ze schodów własne dziecko? Gościa pojebało do reszty?! -.-' Jejuuu, już myślałam, że wykręcisz nam taki numer i wyjdzie, ze ona jednak nie poleci... BŁAGAM NIGDY WIĘCEJ TAKICH ZAWAŁÓW! ;c Ej, te debile z taśmy to nie przypadkiem... Nie, jednak nie xD Też Cię będę trzymać w niepewności, a co :P Rozdział cudny :* Mam nadzieję, że Janette będzie się podobało w nowej rodzinie i ze jej koszmar nareszcie się skończył :) No i kurcze czekam na ten rozdział ^^ Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spamuję... Będę smażyć się w piekle, ale... Zostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger Award! Aaaaaaaaaaaa! :D Gratuluję! :* Więcej info pod rozdziałem http://thewantedstoryyy.blogspot.com/2013/08/rozdzia91.html :)

      Usuń
  5. Dawaj szybko nexta i duuuużo weny
    Je też nie moge wyobrazić sb źe idziemy do szkoły :(((((
    Do następnego ;***
    =D

    OdpowiedzUsuń