poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 3.


Przez chwilę stałam osłupiona przy policjancie, ale w końcu otrząsnęłam się z szoku i wyszłam z pokoju. Kiedy wyszłam na zewnątrz zastanawiałam się czy podziękowałam policjantowi, ale nie mogłam sobie przypomnieć... Tak, ja i moja skleroza.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że jest 9:30, a pracę powinnam kończyć o 15. Jestem ciekawa co ja do tego czasu będę robiła, bo do domu wrócić nie mogę, ponieważ powiedziałam rodzicom że idę do pracy. No cóż, oni jeszcze nie wiedzą że zostałam zwolniona, a co najgorsze że wyjeżdżam... Aż się boję ich reakcji, bo oni są zdolni do wszystkiego.
Po krótkich namyśłach postanowiłam, że wybiorę się do parku. To chyba było jedno rozsądne rozwiązanie. Myślałam jeszcze nad pójściem do sąsiadki, ale boje się tam iść, bo mieszka tylko przecznice od mojego domu.
Droga do parku zajęła mi niecałą godzinę. Dotarłabym tam szybciej, ale przecież nigdzie mi się nie spieszyło i szłam dość wolno. Całą drogę zastanawiałam się jak będzie wyglądało moje nowe życie w Londynie u kogoś kogo nie znam. Bardzo miło ze strony tego kogoś z mojej dalekiej rodziny, że chce mi pomóc, ale nie zamierzam zabawić u niego zbyt długo. Dzisiaj jest 25 maja, a moje osiemnaste urodziny są 27 lipca. Ten ktoś będzie musiał znaczy mógł wychowywać mnie do mojego osiemnastego roku życia, a później droga wolna. Nie chce być dla nikogo ciężarem dlatego dzień po moich osiemnastych urodzinach zamierzam wyprowadzić się od mojego opiekuna. Może i dopiero mam 17 lat, ale dużo w życiu przeszłam i nigdy nie podejmuje decyzji pochopnie. Od zawsze musiałam radzić sobie sama, no może oprócz chwil w których pomagała mi ciocia Rose.
Kiedy tak rozmyślałam zdążyłam zorientować się, że ten policjant nawet nie powiedział mi najważniejszych szczegółów mojej wyprowadzki, a mianowicie :
1) O której mam samolot. 
2) Czy moi rodzice już o wszystkim wiedzą.
3) Czy ktoś mnie odbierze z lotniska.
4) Jak wygląda mój opiekun, no w końcu jak może przyjedzie po mnie na lotnisko to skąd mam wiedzieć jak wygląda !? Bo nie sądze, żeby on / ona wiedział / a jak wyglądam.
5) Jak ma na imię i nazwisko.
6) Jakiej jest płci.
No, ale może jeszcze do mnie zadzwonią, albo może przyjdą po mnie za dwa dni i wtedy o wszystkim mi powiedzą ? Tyle pytań, a sama muszę sobie na nie odpowiadać.
Zmęczyłam się już trochę tym ciągłym chodzeniem w kółko, więc postanowiłam usiąść na pobliskiej ławeczce. Mało co oczy nie wyszły mi z orbit ! Właśnie zorientowałam się, że rozmyślanie i spacerowanie po parku zajęło mi, aż 2 godziny! Takiego obrotu spraw to ja się nie spodziewałam!
Po krótkim odpoczynku postanowiłam udać się do cioci na cmentarz. Może był to ostatni raz kiedy mogłam tam pójść ? I znowu zadaję sobie pytania! Zamiast wysyłać mnie do Londynu powinni zamknąć w psychiatryku bo wariuje.
Cmentarz był niedaleko parku więc droga tam zajęła mi niecałe 20 minut. Zanim weszłam na teren cmentarny poszłam kupić na grób cioci jakieś tulipany i znicz. Dzisiaj postanowiłam kupić białe i fioletowe tulipany i jeden biały znicz.
Na cmentarz weszłam już z zakupionymi wcześniej rzeczami. Skierowałam się w stronę alejki, w której leżał grób cioci. Kiedy dotarłam miejsce byłam mile zaskoczona. Nikt nic nie ukradł no tylko, że kwiaty uschły, ale to było do przewidzenia.
Po zrobionych porządkach i ułożeniu nowych 'ozdób' na grobie usiadłam na ławce, która znajdowała się przy grobie. Zaczęłam wyżalać się cioci i wszystko jej opowiadać, a ludzie którzy przechodzili obok mnie patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Jakoś nie zwracałam na nich uwagi, bo całą moją uwagę skupiłam na cioci. Nie myślcie sobie, że ją widziałam, bo wtedy zeszłabym chyba na zawał. Chociaż jak kiedyś śnił mi się jakiś koszmar i gwałtownie otworzyłam oczy zobaczyłam przed sobą ciocie, ale szybko przetarłam oczy i jakoś znikła. Błagam tylko nie bierzcie mnie za wariatkę!
Po krótkiej ' konwersacji ' z ciocią postanowiłam się zbierać bo dochodziła już 15. Mam nadzieję, że moi rodzice nie wiedzą o tym, że wcale nie byłam w pracy... Na samą myśl o konsekwencjach potarłam twarz dłońmi. W końcu zebrałam się w sobie i ruszyłam w stronę domu. Całą drogę zastanawiałam się jak teraz będzie wyglądało całe moje życie. Czy jak pójdę do nowej szkoły będę miała jakiś przyjaciół ? Czy mój nowy opiekun mnie polubi ? No i znowu to robię, zadaje sobie pytania! Może ja w ogóle nie pojadę do tego Londynu tylko pojadę do szpitala psychiatrycznego... Boże ja naprawdę wariuje! Chociaż wcale się nie dziwie, bo przy takich rodzicach to wszystko jest możliwe.
Nagle zdałam sobie sprawę, ze stoję już pod drzwiami domu. No cóż, raz kozie śmierć. Kiedy przekroczyłam próg wiedziałam, że szykuje się niezła draka. Ojciec znalazł się przy mnie w ułamku sekundy, a wtedy pociągnął mnie za łokieć tak mocno że runęłam jak długa na podłogę.
- Co ci odbiło ? - wrzasnęłam na ojca.
- Ty się jeszcze masz czelność zadawać tak niedorzeczne pytania !? - Ojciec podszedł do mnie, wbił mi palce w ramiona i podniósł do góry potrząsając mną.
- Błagam cię puść mnie, to boli!
Ojciec  rzucił mną, a ja rozmasowywałam obolałe ramiona.
- Mogłabyś mi tak łaskawie powiedzieć gdzie się włóczyłaś ? - Ojciec tak się wydzierał, że prawie bębenki mi pękły.
- No przecież byłam w pracy!
- I ty masz jeszcze czelność kłamać ?! - Ten nienormalny człowiek podszedł do mnie, dłoń zacisnął w pięść i z całej siły uderzył mnie w twarz. W twarz to mało powiedziane! Uderzył mnie w kość policzkową!
- Sam tego chciałeś! Ten palant, który śmiał się nazywać moim szefem mnie zwolnił jesteś zadowolony!?
- Zwolnił cię bo jesteś nieudacznikiem i nikt nie chce mieć z tobą do czynienia! - Łzy zaczęły spływać mi po policzkach chodź chciałam je jakoś powstrzymać.
- Już niedługo nie będziesz musiał na mnie patrzeć. - Powiedziałam pod nosem z nadzieją, że tego nie usłyszał.
- Coś ty powiedziała. - Podniósł mnie i pchnął z całej siły na schody.
- Nic. - Wtedy uciekłam do swojego pokoju w którym się zabarykadowałam. 
Momentalnie rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Ciągle słyszałam z ich ust jakieś wyzwiska, ale to nie zmienia faktu, że do tego nie przywykłam. Zawsze było mi cholernie smutno jak mnie wyzywali, bo w końcu to moi rodzice i powinni mnie kochać.
Już niedługo Janette, już niedługo, te słowa powtarzałam sobie z dobre 10 minut. Po opanowanym płaczu skierowałam się do łazienki, aby opatrzyć ranę którą wyrządził mi ojciec. Kiedy mnie uderzył wiedziałam, że będę miała niezłą ranę na twarzy no i wcale się nie myliłam. Patrzyłam w lusterko dobrą chwilę i nie wierzyłam własnym oczom. Moje prawe oko było strasznie spuchnięte, a kość policzkową miałam rozciętą.  Mam nadzieję, że niedługo mi to zniknie, bo nie mam zamiaru tłumaczyć się sąsiadce.
Po opatrzeniu rany postanowiłam wziąć prysznic. Dzisiaj nie zamierzałam już wychodzić z pokoju, bo nie chciałam patrzeć na tyranów z którymi mieszkałam pod jednym dachem...
Po długim, orzeźwiającym prysznicu postanowiłam się trochę zdrzemnąć, bo strasznie źle się czułam. Moja głowa była jak bomba, która za chwile miała wybuchnąć. Wzięłam jakąś tabletkę na ból głowy i położyłam się na łóżku. Nie musiałam długo czekać, aby zapaść w sen zimowy.
Chodziłam w zwiewnej sukience po pięknym zielonym lesie. W oddali zauważyłam sylwetkę mężczyzny, który mnie woła. Bez zawahania zaczęłam biec w jego kierunku. Jednak zauważyłam, że postać mężczyzny gdzieś mnie prowadzić. W pewnej chwili nieznajomy zatrzymał się, ale ja nadal szłam w jego kierunku. Kiedy do niego doszłam nie mogłam dostrzec jego twarzy. Było to strasznie dziwne bo staliśmy obok siebie, ale jego twarz była strasznie nie wyraźna. Po chwili zawiązał mi oczy chusteczką i pociągnął za rękę. Nie odzywaliśmy się do siebie, ale on nucił jakąś znajomą mi piosenkę. Robił to tak cicho, że niestety nie rozumiałam słów, ale mogłam stwierdzić iż nieznajomy miał fantastyczny głos. Kiedy dotarliśmy na miejsce zdjął mi opaskę, a moim oczom ukazał się Wildfire. Bez chwili namysłu podbiegłam do niego i przytuliłam się do niego. Nagle nieznajomy chłopak podszedł do mnie i przytulił. Wyszeptał mi do ucha ' on za tobą tęskni, nadal bardzo cię kocha, prosi żebyś nie obwiniała się o jego śmierć i przestała się ciąć. Nigdy o tobie nie zapomni. Byłaś i nadal będziesz jego ukochaną Janette'. Po tych słowach chłopak znikł, a Wildfire podszedł do mnie i nosem ocierał się o mój policzek. W tym momencie zaczęłam głaskać go po głowie. ' Tak bardzo mi cię brakuje i nigdy nie przestanę cię kochać. Spróbuje się nie obwiniać skoro tak ci na tym zależy, ale dobrze wiesz że będzie mi trudno. Obiecuje ci, że już nigdy się nie potnę no chyba, że przez przypadek. Ja o tobie też nigdy nie zapomnę i pamiętaj, że ciągle jesteś w moim sercu ' wyszeptał mu te słowa do ucha tak samo jak zrobił to nie znajomy mi chłopak. Kiedy Wildfire to usłyszał zobaczyłam, że po jego końskich policzkach spływają łzy, ale mogę się założyć, że szczęścia. Chwilę staliśmy na przeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy, jednak Wildfire po raz ostatni podszedł do mnie, abym go przytuliła, a kiedy to zrobiłam zaczął galopować na wzgórze, na którym znajdowały się inne konie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że mój ukochany konik pomimo tego, że za mną tęsknił odnalazł rodzinę. Wildfire stanął na środku wzgórza, z którego doskonale mnie widział, popatrzył na mnie i uniósł do góry 2 przednie nogi i zarżał.
Z tego jakże pięknego snu wyrwał mnie dzwoniący telefon. Nie zamierzałam jednak odbierać, bo przerwał mi taki wspaniały sen, byłam wściekła na tego kogoś kto to zrobił! Po chwili zauważyłam, że moja twarz i poduszka była mokra od moich łez.
Ten sen był najpiękniejszym snem jaki kiedykolwiek miałam...
10 minut później zaczęłam szczegółowo opisywać swój dzisiejszy dzień w pamiętniku. Najważniejszym celem do opisania był mój dzisiejszy sen. Po skończonej misji miałam ochotę się pociąć, ale obiecałam Wildfire' owi, że już nigdy tego nie zrobię i słowa dotrzymam! Opisywanie dzisiejszego dnia strasznie mnie zmęczyło i nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Rano obudziły mnie promienie słońca. Nie nastawiałam budzika, bo nie miałam ochoty wybierać się do szkoły. Postanowiłam, że dzisiaj nie będę wychodziła z pokoju. Wczoraj zrobiłam sobie zakupy i z głodu i pragnienia nie powinnam umrzeć. Rodzice nawet nie przejmowali się tym, że nie wychodzę z pokoju.
W łóżku poleżałam do godziny 12, bo nigdzie mi się nie spieszyło. Kiedy wstałam zrobiłam sobie ' śniadanie ', a raczej je odpakowałam. Moim dzisiejszym śniadaniem był  7days z czekoladowym nadzieniem i woda mineralna. Gdy skonsumowałam śniadanie zaczęłam się pakować. Nie miałam zbyt wiele rzeczy więc pakowanie zajęło mi niecałą godzinę łącznie z prasowaniem!
Po skończonym pakowaniu postanowiłam trochę poczytać, bo zaczęło mi się nudzić. Zabrałam się za czytanie książki pod tytułem Greywalker, podobno świetna książka.
Czytanie tak mnie wciągnęło, że w ciągu 8 godzin przeczytałam całą książkę, a miała ona 516 stron! Mogę potwierdzić, że ta książka jest jedną z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam. Kiedy zamknęłam książkę zorientowałam się, że jest już 21. Oczy wyszły mi z orbit, bo myślałam, że jest jakaś 16... Bez zawahania sięgnęłam do torby z jedzeniem i wyciągnęłam z niej jakieś parówki itp. Po skończonym posiłku ktoś zaczął do mnie wydzwaniać. Szybko rzuciłam się w stronę telefonu i odebrałam.
- Tak słucham...
- Witam z tej strony policjant Bellik. Rozmawialiśmy w Niedziele o twoim jutrzejszym wylocie do Londynu. 
- No tak, pamiętam.
- Dzwonię do ciebie w tej sprawie. Jutrzejszy lot masz o godzinie 12. Na lotnisku sądzę że sobie poradzisz. Jak wysiądziesz z samolotu w Londynie masz czekać na pewnego mężczyznę bądź kobietę przy odbiorze bagażu. Tylko nie bój się, że nie wiem jak ten ktoś wygląda, ale wolę nie zdradzać szczegółów, bo może odbierze cię ktoś inny z rodziny. Więcej szczegółów nie znam.
- Bardzo dziękuje za informacje i pomoc. 
- Nie ma za co, to moja praca. Do widzenia.
- Do widzenia.  
Ta rozmowa była dosyć dziwna, ale skoro lot mam o 12 to z domu będę musiała wyjść około 10. Lotnisko jest jakieś 40 minut drogi od mojego domu, ale wolę być tam wcześniej i z pewnością pójdę pożegnać się z Panią Ackles. Postanowiłam, że wezmę szybki prysznic, uzupełnię pamiętnik i położę się spać.
Tak jak postanowiłam tak też zrobiłam. Nastawiłam jeszcze budzik na 6, a wtedy mogłam już położyć się do łóżka. Gdy ułożyłam głowę na poduszce odpłynęłam z myślą, że to ostatnia noc w tym zwariowanym domu.

_______________________________________________________________

No i proszę bardzo rozdział 3 już dostępny dla was! Przepraszam was, że tak długo musieliście na niego czekać, ale do 9 sierpnia byłam u kuzynki, a później strasznie źle się czułam i nie miałam siły pisać. Mam nadzieje, że mi to wybaczycie... Wybaczycie, prawda ? ;)
Powiem tak, nie jestem zadowolona z tego rozdziału, jednak jest pewna część z której jestem strasznie zadowolona jak i dumna. Podoba mi się sen Janette, który wam opisałam, Gdy pisałam ten sen wiedziałam, że będzie idealny ( bynajmniej dla mnie jest ). Kiedy doszłam do opisywania spotkania Janette z Wildfire zaczęłam płakać...
Czekam na wasze szczere opinie co do rozdziału :) Xx

Teraz zadam wam takie inne pytanie. 
Co sądzicie o nowym singlu The Wanted - We Own The Night  ? No ja zakochałam się w tej piosence jak i teledysku *___* Chłopcy są tam tacy idealni... *___* No i się rozmarzyłam XD.
Do następnego kochani ♥ 
  

3 komentarze:

  1. Rozdział z nie tej ziemi :D
    Jak ty piszesz takie cuda ?
    Ciekawe co to za chłopak w tym śnie...
    O Boże a jak jej z domu nie wypuszczą ??
    Śmiem wątpić ;p Jednak liczę, że któryś z TW będzie jej rodziną ;)
    O jejku ! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;d
    Weny :*

    Zapraszam również do mnie :
    thewantedbitch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeju, jaki długi rozdział, dziękuję.♥ Ta wiadomość od policjanta, to była chyba jedyna dobra wiadomość odkąd jej ciocia umarła. :< o, ale to dobrze, że znalazł się ktoś kto ją przygarnie do siebie :) Moim zdaniem Janette troszkę za dużo myśli, przez co chodzi jeszcze bardziej smutna... :< Na szczęście, myślę, że w tej jej nowej rodzinie trochę się otworzy i zacznie rozmawiać, a wtedy na pewno będzie jej lepiej. :) A teraz takie maleńki pytanie... SKĄD TEN ŻUL, KTÓRY MA CZELNOŚĆ UWAŻAĆ SIĘ ZA JEJ OJCA WIEDZIAŁ, ŻE JANETTE STRACIŁA PRACĘ?! -.- Nie wiem jakie on ma znajomości, ale go nienawidzę! Na szczęście już nie długo Janette wyleci. Nie mogę się tego doczekać :) no ten sen... Masz rację, jest taki piękny, sama się popłakałam.♥ Fantastyczne.♥ Rozdział niesamowity.:* Oczywiście, że wybaczamy :) Nowy singiel jest cudowny, to prawda I'm in love. :3 A teraz czekam na szybkiego next'a. :3 Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hello:)
    Rozdział zaczepisty. Na początku nie komentowałam rozdziałów bo mi się nie chciało, ale sobie pomyślałam "a co mi tam" więc piszę xd Rozdział bardzo mi się podoba i czekam na next. :)
    PS: muszę cię ostrzec ze moje komentarze nie są zbyt długie i zawierają takie treści jak: Super, Świetny itp. :P
    Nati<3

    OdpowiedzUsuń